Piękny liliowo-różowy fartuszek już był, jednak ja należę do tych osób, które cenią sobie estetykę, zatem do pełni szczęścia brak mi reszty akcesoriów do kompletu. Co to takiego? Oczywiście kuchenna rękawica i dodatkowa „łapka”. Dzisiaj sobie trochę „popikujemy”. Kolorystyka, jak się domyślacie będzie fioletowo-różowa.
Już trochę nudzi mnie to zdanie, ale co zrobić? Trzeba zacząć od wykroju!
Dobierając wielkość rękawicy musimy pamiętać o tym, że ludzka ręka nie jest płaska i musi zmieścić się w rękawicy. Dodatkowo, w kuchni zazwyczaj się spieszymy i nie mamy czasu, aby naciągać wąską rękawicę na dłoń. I najważniejsze, nie może krępować ruchów dłoni!
Z góry przepraszam za tą sympatyczną mordkę na wykroju. Mój fotograf chciał być zabawny. 😉 Ja wykorzystuję każdy skrawek materiału, więc wymyśliłam, że przetnę mój wykrój tak, aby móc wyciąć rękawicę z moich ścinków. To przecięcie ukryje się w pikowaniu rękawicy, które poprowadzę ukośnie.
Wycięte prezentuje się tak.
Następnie spięłam to szpilkami i zszyłam na overlocku.
Przeprasowałam, aby łatwiej mi się pracowało. Jedna część stanowić będzie środek rękawicy, a druga część będzie z wierzchu i będzie stroną „chwytającą”.
Z tego samego wykroju wycięłam drugą część rękawicy. Zrobiłam to z fioletowej tkaniny. Dodam tylko, że w tym wypadku cięłam już rękawiczki z całego wykroju, czyli bez tego ukośnego cięcia.
Tutaj widać wszystkie części mojej rękawicy.
Wypełniam moją rękawicę włókniną o grubości ok 1-1,5 cm. Nada ona mojemu pikowaniu ładny, pulchny kształt.
Wycinam włókninę na kształt rękawicy.
Przypinam włókninę do mojej rękawicy, aby się nie przemieszczała podczas szycia.
Następnie rysowałam sobie linie, gdzie będę prowadziła szew pikowania.
Jak już narysowałam sobie linie, zabrałam się za pikowanie. Zaczęłam od szwa, który musi się schować między dwoma częściami mojej rękawicy. Działam tu na zasadzie podobnej do jedzenia nielubianego obiadu będąc w gościach. Zaczynam od najmniej lubianego dodatku, by potem móc się delektować resztą pysznego dania 😉
Reszta mojego pikowania idzie jak po maśle.
Gotowe pikowanie wygląda tak. Obrzuciłam na około overlockiem. Ułatwi mi to szycie w następnych krokach.
Sczepiłam szpilkami i zeszyłam na stębnówce. Na lewej stronie oczywiście.
Zanim przewrócę na prawą stronę, nacinam co kilka centymetrów tam gdzie idą łuki. Dzięki takiemu zabiegowi, palec rękawicy będzie się ładnie układał. Taki „myk” jest pomocny przy każdym mocno zaokrąglonym szwie.
I wierzch rękawicy zrobiony.
Teraz czas na wnętrze rękawiczki. Pozostałe części spięłam szpilkami.
Zeszyty środek wkładam do wcześniej przygotowanej rękawicy. Wszystkie etapy widać dokładnie na zdjęciach poniżej.
Wkładam tak, aby kropki ze środka rękawicy pasowały do kropek z wierzchu. Dokładnie widać na zdjęciu.
Brzeg obszyję taśmą rypsową w pięknym, różowym kolorze.
Końce taśmy zszywam na stębnówce, aby ładnie ją wykończyć bez strachu o to, że podczas szycia brzeg ucieknie spod stopki.
Przypinam tak przygotowaną taśmę do rękawicy. Długość taśmy dobrałam tak, by został kawałek na szlufkę.
Zeszyłam na stębnówce.
Gotowa rękawiczka prezentuje się tak. Moim zdaniem jest piękna. A wygodna, jak żadna inna. W końcu robiłam pod swoje „widzimisię” ! Dlatego rękodzieło bije na głowę wszystkie sklepowe produkty.
Do rękawicy zawsze w komplecie jest kwadratowa „łapka”. W sumie nie wiem jak to się fachowo nazywa. Dla mnie służy to do łapania wszystkiego, co gorące.
Wycięłam sobie prostokącik i przepikowałam go tak, jak rękawice. Drugą stronę kwadracika zrobiłam trochę na skróty, bo czasem leniwy zwierz się we mnie odzywa. 😉 Wycięłam z włókniny i tkaniny w kropeczki taki sam kwadracik.
Przypięłam wyciętą włókninę i tkaninę do spodu mojego wcześniej przepikowanego kwadracika i przepikowałam po tych samych szwach. Innymi słowy, szyłam po fioletowej stronie prowadząc stopkę maszyny po wcześniejszym pikowaniu. Trzeba to robić bardzo dokładnie, gdyż każda pomyłka będzie widoczna przy takim wzorze.
Obszyłam kwadracik overlockiem. Tutaj również wykorzystam taśmę rypsową do obszycia.
Jak komplet to komplet, czyż nie?
Końce taśmy również przestębnowałam. Przeszyty koniec taśmy układam na jednym z rogu kwadratu, zaś na przeciwnym rogu ustawiam sobie szlufkę z taśmy.
Gotowy kwadracik prezentuje się tak. Kwadracik, tak jak rękawiczka, z jednej strony jest fioletowy a z drugiej różowy w kropeczki.
Cały komplet prezentuje się tak. Razem z fartuszkiem perfekcyjnej gospodyni stanowi piękny komplet. Jak dla mnie jest to nie tylko coś, co założę na siebie podczas gotowania. Takie akcesoria stanowią też część wystroju kuchni. Pamiętajcie, diabeł tkwi w szczegółach.
A jak Wam się podoba mój komplet? Może zbyt cukierkowy? Jakie kolory Wy byście wybrali? Może z chęcią dopasowalibyście je do kolorów w Waszej kuchni? Z wielką przyjemnością obejrzałabym Wasze rękawice. I te uszyte przez Was i te perełki, które udało Wam się kupić. Inspirujmy się wzajemnie.
Pozdrawiam!